Strop...
Ach ten nasz strop, ciągle coś nam przeszkadza w zalaniu go. Najpierw pogoda opóżniła roboty, teraz jak świeci to się grucha popsuła i już kolejne dwa dni opóżnienia, może dzisiaj w końcu się uda! Choć niewiem czy na 100%. Jeszcze do tego dochodzi nasza studnia, mąż wydzwania do studniarza już kilka dni, bo po przed zalaniem stropu w taką temperaturę trzeba polać pustaki stropowe dobrze,bo się inaczej nie zwiążą z betonem, potem zaś trzeba polewać wylewkę. W studni ciśnienie duże,ale nie na tyle by tak daleko i wysoko dopchało szybko wodę, a że mąż niekazał wkładać pompy w tym roku to teraz kombinuje jak by tą wodę tam jednak pociągnąć-bo na studniarza to liczyć nie może, a napewno nie dzisiaj. Ale głowa jego nie śpi i wymyślił sobie pompę do brudnej wody-tzn kupi pompę(150zł), ma starą wanne i w tej wannie zanuży pompę i gotowe. Brzmi całkiem obiecująco, ale ... nigdy nie wiadomo. Trzymajcie kciuki za nasz nieszczęsny strop!!!