Udało się zalać posadzki...
...a dlaczego udało!? Jak zawsze musi coś sie zdarzyć. A zaczeło się z samego rana, woda leciała za słabo ze studni aby maszyna mogła pracować poprawnie, szfagier biegiem leciał po pompe do domu, potem temat-kto ją podłączy, dobrze że hydraulik nasz się zjawił i podłączył. Nastepnie padła sugestia że braknie cementu!!!! A nikogo niebyło kto mógłby na już załatwić ten cement, jak znaleźliśmy kogoś kto załatwi cement to zasugerowano że piasek też się może skończyć :-(, więć hulaj do sklepu i pytaj-ale niema!!!!! A suma sumarum-zabrakło worek cementu a piasku też brakło,ale że mieliśmy z murowania jeszcze na podwórku to się i jego wykorzystało :-). Robota została zrobiona, nie dokońca może jak chcieliśmy na tarasie, ale ogólnie jest dobrze. No ale wszystko ma swoją cenę, jeżeli wszystko załatwiasz na telefon musisz się liczyć z komplikacjami:-)
A oto fotki jakie posiadam: